W zasadzie powinnam przeczuć co się święci już kiedy przeczytałam, że główne role grają aktorki filmów porno. Ale że jestem człowiekiem tolerancyjnym, film obejrzałam. Do końca. I wiecie co? Warto było. Dostałam od losu niepowtarzalną szansę odświeżenia i uzupełnienia listy najgorszych filmów, jakie widziałam. Nie wiedziałam, że to blue movie i nie podchodziłam do tego obrazu w ten sposób. Być może wtedy moja ocena Gwałtu różniłaby się od obecnej. Tymczasem nie widzę w tym obrazie jakiejkolwiek wartości. Losy bohaterek obeszły mnie tyle co zeszłoroczny śnieg. Nie wiem, jaki cel miało epatowanie seksem i przemocą. A już absolutnie nie wiem, po co były te szczegółowe anatomiczne zbliżenia narządów płciowych w czasie stosunku. Myślę, myślę i za cholerę nie mogę tego rozgryźć. Jedno jest pewne: tak właśnie mogłabym sobie wyobrazić pornograficzną wersję Thelmy i Louise.