A iloma palcami? wszystkimi 10 może nie? a jeżeli tak to dlaczego odpowiedź uzasadnij w dwóch zdaniach
Dokładnie, jak jeszcze jestem w stanie zrozumieć brak oscara za: "Psie popołudnie" (Nicholson rzeczywiście miał w tamtym roku lepszą rolę) oraz za 2 części "Ojca Chrzestnego" (lepsze role Brando , a później De Niro) , ale brak oscara za: "Człowieka z Blizną" czy "Bezsenność" oraz "Serpico" to dla mnie skandal, bo w tamtym roku był zdecydowanie najlepszy, a rola Tonego Montany, to dla mnie najlepsza rola całej dekady lat 80.
Akurat wtedy "Scarface" to byli tacy "Szybcy i wściekli" w tym sensie, że raczej nikt tego nie brał na poważnie. Doczekał się renesansu po latach.
Ale De Niro dostał oscara za najlepszą rolę drugoplanową w "Ojciec Chrzestny 2", a Al grał główną rolę. Nie wiem tylko, czy aktor, który wtedy dostał nagrodę, zagrał aż tak dobrze, żeby przebić Pacino, bo nie widziałem tamtego filmu.
Ja sie zgadzam, ale glownie z pierwsza czescia zdania tzn. Oscary nie maja znaczenia. Z tym ze Al Pacino swietnym aktoren jest tez sie zgadzam, ale nie to ze ma tylko jednego Oscara warunkuje ze sa one bez znaczenia, decyduja o tym dziesiatki innych czynnikow. Pozdrawiam.
A ja dodam od siebie, że Oscary tracą absolutny sens, skoro nie widnieją na półkach tak wybitnych aktorów, którzy swoimi nadzwyczajnymi rolami połączą przyszłe pokolenia. :) Co im z tego Oscara, skoro uwielbiają ich fanatycy kina. Ave.
Ojciec chrzestny - jedna kamienna mina
Pieskie popołudnie - kamienna twarz z długimi włosami
Człowiek z blizną - opadła szczęka i kamienne oczy + biały proszek na nosie
Zapach kobiety - tutaj owacje, nie mam się czego przyczepić
Adwokat diabła - spisał się świetnie.
Przecież od dawna wiadomo że Oscary sa gów..no warte. Wstarczy spojrzeć jakie szmiry i aktorzy je dostają. Smiech na sali
Ja jego fanem na pewno nie jestem, ale na 3-4 Oscary to zasłużył jak patrzę na te role. Oczywiście nie biorąc pod uwagę innych nominowanych w tych samych latach. Tak czy inaczej 1 to za mało. Za gangsterskie kreacje Corleone lub Scarface pownien mieć bez dwóch zdań choć 1.
Cóż, akurat za prawie każdym razem, gdy był nominowany (lub nie był), znalazł się ktoś z lepszą lub tak samo dobrą rolą.
1972 "Ojciec Chrzestny" - ten typek z "Kabaretu" naprawdę zagrał lepiej, ale Oscara bym mu raczej nie dał. Znacznie bardziej podobał mi się James Caan.
1973 "Serpico" - Jack Lemmon bez dwóch zdań dostał zasłużoną statuetkę, wspaniała gra aktorska w raczej średnim filmie. Ale Marlon Brando zasłużył bardziej na Oscara za "Ostatnie tango w Paryżu".
1974 "Ojciec Chrzestny II" - nie dałbym Oscara Carney'owi za nic, i nawet bym go nie nominował, ale Nicholson i Hoffman byli lepsi od Pacino.
1975 "Pieskie popołudnie" - tu każdy wie, dlaczego Pacino nie dostał Oscara.
1979 "...I sprawiedliwość dla wszystkich" - Dustin Hoffman miał tak samo dobrą rolę co Pacino, o ile nawet nie ciut lepszą, więc kolejny brak statuetki dla Ala w tym miejscu nie powinien dziwić.
1990 "Dick Tracy" - tak samo świetny co Joe Pesci w "Chłopcach z ferajny", więc członkowie akademii musieli mieć problem z wyborem zwycięzcy. Obaj w rolach gangsterów, Pacino co prawda w filmie o komiksowej konwencji, ale kurde, kogo tu nagrodzić?
1992 "Zapach kobiety" - jak najbardziej zasłużony Oscar. Dla mnie, subiektywnie, Eastwood był lepszy, ale nie ma się co czepiać tej wygranej, bo Pacino naprawdę był tak samo świetny co on czy Washington.
1992 "Glengarry Glen Ross" - nie widziałem, więc się nie wypowiadam.
I ten nieszczęsny "Człowiek z blizną". No cóż, ludzie tutaj piszą, że w tamtych czasach nie traktowano tego filmu zbyt poważnie, a Stowarzyszeniu Prasy Zagranicznej (tzw. Złote Globy) jakoś nie przeszkadzało, by nominować Pacino jako "najlepszego aktora w dramacie". Brak nominacji do Oscara również uważam za skandal, tym bardziej, że na pewno był lepszy od nagrodzonego wtedy Roberta Duvalla, ale chyba Alberta Finneya za "Garderobianego" bym nagrodził.
To, że nie otrzymał za rolę w Ojcu I można chyba tylko próbować wytłumaczyć tym, że dopiero zaczynał przygodę z kinem i się nie odważyli dać nagrody młodziakowi. On tam zagrał jak bóg.
Od dawna, jako aktor stoi w miejscu...Wytrzeszcz oczu i zucie gumy, jako glowne srodki wyrazu...Ach...i to wspaniale brzmienie ...nazwiska.